Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2012

szarość nie radość...czyli na zakręcie, a raczej rogu...nosorożca

Za każdym razem, kiedy dzieje się u nas 'coś większego', bogatego w treść, Leszek z nutką ironii stwierdza -  Napiszesz o tym na blogu. Posyłam mu wówczas krzywy uśmiech grymasem zwany, bo odśrodkowo wiem, że raczej nie.  Czuję się podzielona na dwie części, z której jedna jest większa i obrazkowa. Udzielam się na drugim blogu, ale i tam wytraca się powoli mój entuzjazm.  Kiedy zaczynałam pisanie tego, powiedzmy pamiętnika, przeczuwałam, że to się pewnie kiedyś skończy.  Nie mówię, że się właśnie kończy, nie!:) ...choć może boję się do tego przyznać? Może mój zapał samoistnie wygasa, jak w związku, jak w pracy...wypalenie. Nie poświęcam obecnie tak wiele czasu na zaglądanie i czytanie Was, jak robiłam to niegdyś. Powoli opuszcza mnie potrzeba wywnętrzania, opisywania, dzielenia się...jakbym się kurczyła i próbowała zabić myśli w zarodku, jakby sens miało tworzenie przestrzeni czemuś innemu, co niekoniecznie ma nazwę. Od tej pory ten blog mógłby być jak sen, poezja, jak ur

trup w szafie

Każdy ma swojego bohatera, każdy ma swoją tajemnicę. Mam idola, który jest socjopatą, ale wybaczam mu  umorusane krwią ręce, tym bardziej że jest fikcyjny a jego mroczne popędy na dobre wychodzą uczciwym obywatelom. Widział kto Dextera? Jeśli nie, to pewnie właśnie morduje;) W ilu ludziach drzemie mroczny sekret, drzemie bądź nie...licho wie. Moje sumienie nie przypomina górskiego kryształu, raczej jaspis afrykański. Nigdy nie odkryję się do końca, choc kiedyś snułam plany, by swoją drugą naturę zaprzęgnąć do pisania innego bloga, z mniej zamaskowanym obliczem. Tylko co mi po szczerej spowiedzi- pranie brudów incognito wydaje się żałosne i na dłuższą metę nieciekawe. Wolę swoją słoneczną stronę i jej się trzymam. Widzę jednak, że wielu nie próbuje nawet tworzyć muślinowej powłoczki delikatności wokół swojej wirtualnej kreacji i daje sie poznać. Pewnie jest im lżej:) Ukończyłam trzeci poziom wtajemniczenia w życie Dextera Morgana - sympatycznego potwora.  Serial mnie wciągnął, cho

no problem?

Bywacie na siebie źli? Złość piękności szkodzi i w związku z tym widzę u siebie kilka dodatkowych zmarszczek.  Nieprzyjemne to uczucie bycia złym na samego siebie, ale bywa, bo złość się bierze z bezsilności. W końcu jednak okazuje się, że nie jesteś taki znowu do bani. Gdybym była beznadziejna, to by mi nawet przez myśl nie przeszło, że mogę być, bo sądzę, że  beznadziejność wiąże się z brakiem krytycyzmu i autorefleksji. Bywa, że popadam w umysłowy stupor. Myśli lubią oblepiać warstwami jakiś problem w końcu doprowadzając do jego kuriozalnych rozmiarów. Problemy nie przychodzą z zewnątrz, sami je tworzymy, o tak!  (obrazek z netu) Weźmy pod lupę naszą obecną sytuację domową i jak się ma na tej płaszczyźnie owa problemotwórczość Problem nr.1 Przede mną 3 tygodnie kurodomowienia na pełnym etacie. Dopóki nóżka się nie sklei trzeba (trzeba?) wymyślać fajne sposoby spędzania wolnego czasu. Czy istnieje strona - "zabawy dla dzieci ze złamaną nogą", tudzież &qu